czwartek, 25 kwietnia 2013

Zupa ogórkowa. Klasyczna. Najlepsza!

Ogórkowa. Dla mnie najpyszniejsza pod słońcem. Prosta, szybka i smaczna! Koniecznie kwaśna, koniecznie z dużą ilością ziemniaków i ogórkowych "farfocli". Jak u mamy!
Podstawą tej zupy są dobre ogórki kwaszone. Jeżeli mogę dać jedną żelazną radę - zanim przystąpisz do robienia tej zupy, spróbuj najpierw ogórków, których chcesz do niej użyć. Jeżeli nie są pyszne, zrób inną zupę. Serio. Dla mnie idealne ogórki na zupę są już dość miękkie, słonawe i bardzo kwaśne.

Składniki na ok. 6 porcji:
1,5L bulionu (najlepiej na kościach i cynaderkach, ale drobiowy też się sprawdza)
(opcjonalnie: mięso z bulionu - cynaderki lub kurczak)
750g ziemniaków
4 spore ogórki kwaszone
2 łyżki śmietany
sól/pieprz do smaku
koperek do posypania

Do gotującego się bulionu wrzucamy pokrojone w kostkę ziemniaki. Kiedy są dość miękkie (po ok. 10 minutach) dodajemy ogórki, starte na tarce o grubych oczkach. Gotujemy jeszcze chwilę i zabielamy śmietaną (jeżeli ktoś lubi może też zagęścić mąką). Jeżeli mamy mięso z bulionu, kroimy je na niewielkie kawałki i również dodajemy do zupy. W razie potrzeby doprawiamy zupę solą i pieprzem. Podajemy posypaną świeżym koperkiem.
Przepis oparty jest na tym z mojej ulubionej książki "Dobra Kuchnia" - Wydawnictwo "Watra", 1975 rok ;-)

wtorek, 23 kwietnia 2013

Kotleciki z kurczaka à la nuggetsy. Dla małych niejadków i dorosłych łasuchów!

Lubię tradycyjny niedzielny obiad w postaci rosołu i schabowego. Nie jadam go często, ale lubię. I właśnie zdarzył się taki czas, kiedy taki "firmowy" zestaw na obiad był (chociaż nie w niedzielę!) i było pysznie. 
Ale, zostałam z kurczaczym mięsem i warzywami z rosołu, zdarzyło się też tak, że w lodówce wylądowała połowa jednego kotleta, bo porcja była za duża... I tak jakoś narodził się pomysł na takie przekąskowe danie, coś, czego nie powstydziliby się w żadnym fast foodzie... a ja przynajmniej wiedziałam co tak naprawdę zjadam!
O "stripsach" ze schabowego nie będę się rozwodzić, bo to po prostu pokrojony w paski kotlet, dodatkowo panierowany i usmażony. Zaryzykuję stwierdzenie, że dla dzieci w takiej formie bardziej przyswajalny, zwłaszcza, że można jeść rękami ;-)
Natomiast przepisem na "nuggetsy" podzielę się z Wami. Są smaczne. To raz. Wykorzystać można do nich mięso z rosołu, przez co są tanie. To dwa. No i można w nich przemycić marchewkę!

Składniki (na ok. 20 nuggetsów):
200g mięsa kurczaka (z rosołu)
1 średnia marchewka (z rosołu)
1 mała cebula (z rosołu)
1/2 suchej bułki namoczonej w mleku
(ok. 1/2 szklanki mleka do namoczenia bułki)
1 żółtko
sól/pieprz do smaku
ew. inne lubiane przyprawy, np. oregano, papryka, etc.
bułka tarta i białko do panierowania
tłuszcz do smażenia
(ewentualnie dodatkowe jajko do panierowania)

Nasampierw (jest takie słowo??) wrzucamy suchą bułkę do mleka. U mnie proces namaczania trwa zazwyczaj ok. pół godziny, po kwadrans na każdej stronie. Kiedy bułka jest już miękka, odciskamy z niej mleko i przystępujemy do dalszych przygotowań. Kurczaka, marchew i cebulę drobno kroimy. Dodajemy bułkę i żółtko, mieszamy i doprawiamy do smaku.
Masa powinna mieć konsystencję zbliżoną do tej na kotlety mielone. Jeżeli będzie zbyt rzadka - można dosypać trochę bułki tartej. Formujemy niewielkie kulki, o średnicy 2-3cm i obtaczamy je w białku (lekko ubitym ze szczyptą soli) i bułce tartej (polecam doprawić ją solą/pieprzem), spłaszczamy i smażymy.
Aby uzyskać grubą i chrupiącą panierkę, która będzie świetnie pasować do miękkiego i wilgotnego środka, polecam kotleciki panierować podwójnie, najpierw białko+bułka, pozwolić im poleżeć przez kilka minut i powtórzyć z rozkłóconym całym jajkiem i bułką.
Podajemy z ulubionym sosem (lub po prostu ketchupem!). 

środa, 10 kwietnia 2013

Kurczak po węgiersku: Paprikás Csirke

Ten przepis leżakował. Przede wszystkim ze względu na zdjęcia, z których nie jestem w ogóle zadowolona. Ale są jakie są, trudno :-) 
Kurczaka w gęstym paprykowym sosie można doprawić na ostro, choć ja wybrałam opcję łagodną. Sos jest esencjonalny i aromatyczny, otula kurczaka, który zachowuje swoją soczystość... Pyszne wspomnienie węgierskich wakacji!

Składniki (na 4 porcje):
4 łyżki oleju lub masła do smażenia
500g piersi kurczaka
1 duża cebula
1/4 szklanki węgierskiej słodkiej papryki w proszku
2 łyżki mąki
1 i 1/2 szklanki bulionu drobiowo-wołowego
1 szklanka śmietany
1 łyżeczka soku z cytryny
sól i pieprz do smaku

Piersi kurczaka kroimy na niewielkie kawałki i przesmażamy na 2 łyżkach tłuszczu. Kiedy wszystkie kawałki są już z zewnątrz białe, kurczaka przekładamy do odsączenia na ręcznik papierowy, z patelni zlewamy płyn i zagrzewamy na niej kolejne 2 łyżki tłuszczu.

Cebulę kroimy w cienkie półplasterki i dusimy na średnim ogniu, aż zrobi się złocista. Dosypujemy paprykę i mąkę, mieszamy dobrze i przez chwilę zagrzewamy wszystko na patelni, która w tym momencie powinna być właściwie sucha. Wlewamy bulion, mieszamy dokładnie, aby pozbyć się wszelkich grudek. Dodajemy sól i pieprz (po ok. 1/4 łyżeczki).

Kiedy bulion się zagotuje, wkładamy do niego kurczaka, mieszamy, skręcamy ogień na słaby i gotujemy wszystko pod przykryciem, mieszając od czasu do czasu, przez ok. 30 minut.
Po tym czasie kurczaka wyławiamy z sosu i na chwilę odstawiamy w osobnym naczyniu. Do sosu na patelni dodajemy śmietanę i sok z cytryny, mieszamy. W tym momencie można sos doprawić dodatkowo solą, pieprzem lub też dodać trochę ostrej papryki.

Wrzucamy kurczaka z powrotem do sosu, mieszamy wszystko i przez kilka minut jeszcze razem podgrzewamy. Podajemy z makaronem, ryżem lub ziemniakami, możemy też zintensyfikować węgierskie doznania i przygotować Zsemlegombóc, czyli pyzopodobne kluski z chleba, na które przepis podam niedługo! ;-)

(przepis pochodzi stąd -klik-)

środa, 3 kwietnia 2013

Gram w zielone! Zupa-krem ze szpinaku z serem ricotta.

 
Aura nie rozpieszcza, trzeba jakoś radzić sobie i dogrzewać - pod pierzyną, ale i ciepłym posiłkiem. A nic chyba nie rozgrzewa tak, jak gęsta, kremowa zupa. Ta dodatkowo zaklina wiosnę intensywnie zielonym kolorem. Z braku laku - z mrożonego szpinaku. Przyjdzie jeszcze pora na świeży, wtedy tę zupę chętnie powtórzę w lżejszym wydaniu. Dziś ciężki, gęsty krem. Taki, którym można się najeść, nawet jeżeli darujemy sobie dodatki. Chociaż można z grzankami, jajkiem na twardo, nawet z ryżem można!

Składniki (na 4 porcje):
750ml bulionu (warzywny lub drobiowy)
450g mrożonego szpinaku
1 łyżka masła
2 ząbki czosnku
125ml białego wina
250g sera ricotta
włoszczyzna z bulionu (cebula, kawałek selera, 1 marchewka, 1 pietruszka) 
sól / pieprz / gałka muszkatołowa - do smaku

W głębokim rondlu rozpuszczamy masło i wrzucamy na nie mrożony szpinak. Trzymamy na niewielkim ogniu, pod przykryciem, aż wszystko się zagrzeje. Dodajemy posiekane drobno ząbki czosnku, zwiększamy ogień i mieszamy aż odparuje większość wody. Zalewamy winem i dalej podgrzewamy mieszając od czasu do czasu. Kiedy wino odparuje dodajemy ricottę (można trochę zostawić do dekoracji talerza), a kiedy ta dobrze wymiesza się ze szpinakiem zalewamy wszystko bulionem. Jeżeli mamy warzywa prosto z bulionu to również je dodajemy. Jeżeli nie, można dodać dwa pokrojone w kostkę ziemniaki, lub inne warzywa korzeniowe. Gotujemy pod przykryciem przez ok. 10 minut, od czasu do czasu mieszając.
Zdejmujemy zupę z ognia i miksujemy wszystko blenderem aż do uzyskania gęstej, kremowej konsystencji. Doprawiamy solą, pieprzem i gałką muszkatołową.


Zimowa zupa krem

czwartek, 28 marca 2013

Jeszcze jeden błyskawiczny sposób na makaron

Jestem w niedoczasie, jak większość w tym przedświątecznym okresie, chociaż moje zabieganie niewiele ma z Wielkanocą wspólnego. W kuchni jestem tyle co nic i w końcu w pełni doceniam moją manię zamrażania dodatkowych porcji jedzenia! :-) Ale wczoraj naszła mnie ochota na makaron. Na talerz ciepłego makaronu oblepionego kołderką pomidorowego sosu i pozlepianego nitkami mozzarelli... Kimże jestem, żeby samej sobie odmawiać takiej przyjemności?
Zadanie miałam o tyle ułatwione, że jakiś czas temu wypróbowałam sposób na takie błyskawiczne danie z makaronem w roli głównej (klik), więc tym razem podążałam już utartym szlakiem. Najdłużej zajęła mi chyba decyzja, którego z makaronów przesłanych mi przez firmę Czanieckie Makarony mam ochotę spróbować tym razem. Stanęło na pięciojajecznych świderkach i był to strzał w dziesiątkę!

Składniki (na 2 porcje)
125g makaronu świderki (pół opakowania)
400g krojonych pomidorów (użyłam gotowych, z bazylią i oregano)
125g sera mozzarella (z zalewy)
sól / pieprz do smaku
opcjonalnie: mięso z rosołu

Pomidory krojone wraz z zalewą wlewamy do rondla, dodajemy drugie tyle wody i zagotowujemy. Można wszystko trochę dosolić. Wrzucamy makaron i gotujemy al dente, na średnim ogniu, co potrwa trochę dłużej niż czas podany na opakowaniu (w tym przypadku czas gotowania standardowego wynosi 9 minut, w wywarze pomidorowym makaron gotował się u mnie ok. 13 minut). Mieszamy od czasu do czasu, żeby makaron wchłonął jak najwięcej płynu, nie przywierając przy tym do dna. W czasie gotowania kroimy mozzarellę w niewielką kostkę - można też zetrzeć na tarce o grubych oczkach. Kiedy makaron jest właściwie ugotowany, wrzucamy do niego ser, dodajemy trochę pieprzu (najlepiej świeżo zmielonego) i mieszamy aż ser ładnie się rozpuści. Jeżeli mamy w lodówce mięso z rosołu, możemy wrzucić je (w niewielkich kawałkach) razem z serem. W ramach "wkładu mięsnego" sprawdzi się też pokrojona w paski wędlina.