Tę zupę przygotowuję już trzeci sezon i na pewno jeszcze przez wiele zim będzie to mój ulubiony pewniak. Ziemniaki i cebula brzmią może banalnie, ale ta delikatna, kremowa zupa smakuje jak milion dolarów!
W chłodne dni otula i rozgrzewa jak miękki pled. I chce się jej jeszcze. I jeszcze. A ponieważ składniki są nie tylko tanie, ale i łatwo dostępne, to można się nią cieszyć właściwie bez żadnych ograniczeń.
W chłodne dni otula i rozgrzewa jak miękki pled. I chce się jej jeszcze. I jeszcze. A ponieważ składniki są nie tylko tanie, ale i łatwo dostępne, to można się nią cieszyć właściwie bez żadnych ograniczeń.
Przepis znalazłam kiedyś u Kuby, który Pichci, który z kolei swój przepis zaczerpnął z książki Julii Child "Mastering the Art of French Cooking". Mam wrażenie, że to co wychodzi z mojego garnka jest już dalekie od wersji Pani Child, bo tak jak Kuba dodał do jej przepisu coś od siebie, nazywając to wersją "na bogato", tak ja dodałam od siebie coś jeszcze i w efekcie zupa jest mocno jarzynowa, słodkawo-pieprzna... Warta spróbowania!
Ponieważ lubię ją bardzo, gotuję za jednym zamachem wielki gar i mrożę kilka porcji - na zabiegany dzień jak znalazł. Na potrzeby bloga podaję przepis już na połowę mojej zwyczajowej porcji.
Składniki (na ok. 4 porcje):
350g ziemniaków
350g cebuli (ja daję pół na pół białej i czerwonej)
1 duża marchewka
1 mała pietruszka
1/2 średniej wielkości selera
kawałek pora
mały ząbek czosnku
kilka ziaren pieprzu i ziela angielskiego
100ml śmietany
szczypta tartej gałki muszkatołowej
sól/pieprz do smaku
natka pietruszki do podania
Warzywa obieramy i płuczemy. Ziemniaki, cebulę i selera kroimy w grubą kostkę lub na ćwiartki, marchewkę, pietruszkę i pora w grube talarki lub większe kawałki - wszystko będziemy miksować, więc nie trzeba się bardzo starać :-)
Czosnek kroimy w cienkie plasterki i razem z pozostałymi warzywami wrzucamy do garnka. Zalewamy 1L zimnej wody, solimy (u mnie ok. łyżeczki), wrzucamy ziarna pieprzu i ziela angielskiego (polecam takie sitko - klik - ułatwia wyławianie ziaren z zupy!) i gotujemy aż warzywa będą miękkie. Ponieważ ja nie kroję ich zbyt drobno, gotuję ok. godzinę.
Wyławiamy ziarna i całą resztę dokładnie miksujemy*. Dodajemy śmietanę, gałkę muszkatołową, pieprz (dużo!) i ewentualnie jeszcze trochę soli, miksujemy jeszcze trochę.
Zupę podajemy posypaną natką pietruszki. Można dodać jeszcze kleksa śmietany, a ja lubię posypać zupę pokruszonym serem. Dziś był to bałkański z mleka owczego, ale jadłam też z fetą, a po powrocie z Zakopanego do znudzenia z tartym oscypkiem - według mnie każdy słony ser będzie się z tą zupą dobrze komponował (ale jeżeli planujecie taki podać do zupy to dodajcie do niej trochę mniej soli!).
Jako dodatek świetnie sprawdzą się też domowe grzanki - przepis znajdziecie TU.
*Zanim kupiłam blender rozgniatałam warzywa tłuczkiem do ziemniaków. W zupie zostają wtedy większe kawałki warzyw i też jest smaczna, ale jednak najbardziej smakuje mi właśnie taka dokładnie zmiksowana, na gęsty krem. Jeżeli nie macie pod ręką blendera, warzywa można przetrzeć przez sitko (czasochłonne - ale warto!).
*Zanim kupiłam blender rozgniatałam warzywa tłuczkiem do ziemniaków. W zupie zostają wtedy większe kawałki warzyw i też jest smaczna, ale jednak najbardziej smakuje mi właśnie taka dokładnie zmiksowana, na gęsty krem. Jeżeli nie macie pod ręką blendera, warzywa można przetrzeć przez sitko (czasochłonne - ale warto!).